Marsaxlokk nie był moim priorytetem, co do miejsc, które koniecznie muszę odwiedzić na Malcie, jednak widok kolorowych łódeczek na pocztówkach „zmusił” mnie do udania się w to miejsce. Niestety, żeby dostać się do tej niewielkiej miejscowości, należy najpierw dojechać do Valletty, a tam przesiąść się w odpowiedni autobus (linia 81).

Nazwa Marsaxlokk (na początku nie wiedziałam, jak wymówić to słowo) pochodzi od słowa „marsa”, które oznacza „port” oraz „xlokk” – terminu używanego do określenia wiatru, wiejącego znad Sahary. Warto też pamiętać, że nazwę miasteczka można zapisać jako „M’Xlokk”. Marsaxlokk od wielu wieków jest kojarzone z rybołówstwem, a do dnia dzisiejszego co niedzielę odbywa się tu targ rybny. Jednak również w inne dni tygodnia można zjeść tu wyśmienite ryby i inne owoce morza, co stanowi jeden z powodów, dlaczego warto odwiedzić tą niewielką wioskę rybacką. Poza sezonem jest tu niewielu turystów, co znacznie działa na korzyść tego miejsca. Przy brzegu poustawiane są stoły, gdzie można nabyć przeróżne rzeczy – od zabawek i ubranek dla dzieci po słodkie maltańskie przysmaki.

Po co jeszcze warto jechać specjalnie na drugi koniec wyspy? Po to, żeby zobaczyć jeden z najpopularniejszych symboli Malty, a mianowicie luzzu, czyli tradycyjne maltańskie łodzie rybackie. Mienią się one wszystkimi kolorami tęczy, jednak dominujące barwy to żółty, czerwony i niebieski. Wyryte na rufie oczy Ozyrysa lub Horusa mają strzec i bronić rybaków przed niebezpieczeństwami losu. Łodzie te prezentują się niesamowicie w blasku słońca i dzięki malowniczości tego miejsca łatwo w nim się zakochać i poczuć jak w bajce.
2 km od miasteczka można również podziwiać basen św. Piotra. Miejsce warte odwiedzenia, szczególnie poza sezonem.
O! A o tym miejscu nie słyszałam akurat, na pewno się tam wybiorę, gdy wrócę na Maltę 🙂